Dochodziła 12 w południe . Ludzie na ulicach w panice szukali wyjścia z otoczonego przez barbażyńskie wojska miasta . Krzyk , rozruch i przemoc były wszechobecne . Mieszkańcy Durnhold byli teraz gotowi na wszystko , padały strzały , często słyszano kobiece i dzieciece krzyki . W przeciągu 2-3 godzin spokojne miasto portowe zamieniło się w piekło . Kapitan kilka godzin temu potwierdził plotki , że kilku tysięczna armia orczych wojowników zbliża się do bram w szaleńczym tempie . Ostatnie oddziały wojska zostały w mieście , reszta bohaterów poszła na pewną śmierć . Jedynym pewnym wyjściem z miasta był port . Zgromadzili się tam prawie wszyscy , stali krzyczac i wchodzac na i tak już pełne pokłady statków i łódek . Ktos wrzucil matke z dzieckiem do wody ( NIE NIE BYŁA ELFKĄ) , nawet niegdyś najbardziej mężni mieszkańcy teraz na to nie zareagowali . Każdy martwił się o siebie i swoje własne dzieci . Zawistni podpalali już pelne statki , jeśli oni maja umrzeć , to czemu inni maja mieć szanse na życie ? W barze w centrum miasta siedziało dwóch mężczyzn i jeden elf , spokojnie popijali piwo rozmyslajac nad swoimi losami i planem ewakuacji . Pierwszy z nich był dobrze zbudowany , widać było , że ciężka praca nie była mu nigdy obca . Miał około 30 lat ( tutaj opis wyglądu Konrada ) - nie ma czasu do stracenia , należy jak najszybciej uciec . To miasto już od dawna jest skazane na klęske - owszem , ale cóż nam z mówienia . Dobrze wiesz Kondradzie , że jedynym wyjściem jest uciekniecie morzem . A ludzi jest tam więcej niż miejsc na statku już od 3 godzin , nie mamy szansy się tamtedy wydostac . - Ulrichu ! twój pesymistyczny ton wprowadza we mnie zły nastrój . Nie mam zamiaru tracić nadzieji , a na pewno nie mam zamiaru siedzieć w barze podczas gdy mogę chociaz spróbować uciec . Sugeruje abyśmy chociaz poszli się rozejrzeć Urdithane wstał , miał około 180 cm wysokości , to średni wzrost jak na elfa . Miał blond włosy i niebieskie oczy . Rzekłbym , że gdyby nie charakterystyczne uszy , możnabyło by się pomylić co do jego rasy . Był w kwiecie wieku , 90 lat elfa odpowiada około 25-30 latom człowieka . Ruszyli razem w strone drzwi . Wyszli na ulicę , po drodze do portu widzieli kilka paskudnych scen , słyszęli krzyki , błaganie i płacz . Po kilkunastu minutach wędrówki byli już na miejscu . Ukazał im się godny pożałowania widok . Ludzie niczym mrówki cisnęli się w miejscu , przepychali i próbowali jakos dostac się chociaz na jeden pokład . Zaś ci którzy weszli na statek , odpychali ich bo wiedzieli , że miejsca już nie ma . Nie zaskoczył ich ten widok , na twarzy Urlicha malował się nawet mały uśmieszek , bo wiedział co ich tu czeka , wszyscy to wiedzieli . Nawet nie próbując bezsensu jak cała reszta podchodzić do tej zbieraniny desperatów , postanowili się przejść . Przechodzili właśnie obok starego warsztatu gdy uslyszeli hałasy dochodzące z wewnatrz . Zdziwiło ich to nieco , ponieważ , nie były to łagodne szmery , tylko dośc głosne dzwieki , których nie wydałaby sama żywa istota , a z pewnoscia nie jedna czy dwie . Okna budynku były zabite deskami, był już od dawna opuszczony. Elf postanowił zajrzeć do środka . Lekko uchylił drzwi frontowe i zaskoczony odsunal się do tyłu . W środku ujrzał kilkunastu krasnoludów energicznie pracujących przy statku , wrzucali na niego towary . Grupa postanowiła wejśc do środka . Nagle wszystkie krasnoludy przerwały prace i patrzyły na nich . Dwóch podbiegło ... tutaj zasnalem , to było dość dawno wiec nie bardzo pamietam co sie dzialo dalej , musisz ktoregos dnia do mnie przyjsc z kartami postaci i tak dalej , to napiszemy , bo kampania ciekawa i fajny opis bedzie .
|